SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Sławomir Jastrzębowski: drastyczne zdjęcia na okładkach tabloidów są często impulsem antyzakupowym

- W całej tej sprawie uderzyła mnie hipokryzja Niemców: całkiem niedawno upokorzyli swoją polską gazetę przymuszając do przeprosin za opublikowanie drastycznych zdjęć ciężko zranionego dziecka. Teraz, kiedy to niemiecki „Bild” pokazał brutalne fotografie martwego syryjskiego chłopca, Niemcy uruchomili lekko histeryczną akcję „drastyczne zdjęcia są ważne, bo takie jest życie” - manifestacyjną rezygnację przez „Bild” z fotografii w jednym wydaniu komentuje Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express.

Sławomir Jastrzębowski, fot. Andrzej Lange/Super Express Sławomir Jastrzębowski, fot. Andrzej Lange/Super Express

We wtorek niemiecki dziennik „Bild” (wydawany przez Axel Springer), zarówno w wersji papierowej jak i internetowej, ukazał się bez zdjęć. Była to odpowiedź redakcji na krytykowanie tego tabloidu i innych tytułów prasowych za publikację drastycznych zdjęć, m.in. martwego dziecka z Syrii.

Według Sławomira Jastrzębowskiego, redaktora naczelnego Grupy Super Express, taki ruch pokazuje hipokryzję niemieckiego wydawcy (w Polsce Axel Springer działa wspólnie ze szwajcarskim Ringier AG). - Całkiem niedawno upokorzyli swoją polską gazetę przymuszając do przeprosin za opublikowanie drastycznych zdjęć ciężko zranionego dziecka. Nawet nie kryli się z tym, że to oni kazali polskim dziennikarzom przepraszać nazywając decyzję „wspólną” - przypomina Jastrzębowski.

Chodzi o sytuację sprzed trzech tygodni, kiedy dziennik „Fakt” (wydawany przez Ringier Axel Springer Polska) zamieścił na pierwszej stronie zdjęcie dziewczynki umierającej po uderzeniu siekierą, za co został mocno skrytykowany przez środowisko dziennikarskie i część czytelników (przy czym Sławomir Jastrzębowski jako bodaj jedyny znaczący dziennikarz bronił tej publikacji). Redaktor naczelny „Faktu” Robert Feluś początkowo przekonywał o słuszności zamieszczenia fotografii, tłumacząc, że tak powinien postępować tabloid, jednak po dwóch dniach przyznał, że był to błąd i przeprosił wszystkich urażonych, zwłaszcza rodzinę zmarłej dziewczyny.

- Teraz, kiedy to niemiecki „Bild” pokazał brutalne fotografie martwego syryjskiego chłopca, Niemcy uruchomili lekko histeryczną akcję „drastyczne zdjęcia są ważne, bo takie jest życie” i pokazali gazetę bez zdjęć. Logiki nie ma w tym żadnej, chyba, że jest to logika wyższego rzędu, czyli biznesowa - analizuje Sławomir Jastrzębowski. - Cała mowa redaktora naczelnego „Bilda” Kaia Diekmanna stoi dokładnie w sprzeczności z działaniem spółki na terenie Polski, chociaż się z tą mową co do zasady zgadzam - dodaje. - Osobiście nie miałem żadnych wątpliwości, że zdjęcie martwego chłopczyka na plaży trzeba publikować, ponieważ skupiało w sobie dramat setek tysięcy niewinnych ofiar. Czytałem tłumaczenie wielu redaktorów, którzy opublikowali je w swoich gazetach, uważam je za równie celne co zbyteczne. To zdjęcie tłumaczy się samo - ocenia Jastrzębowski.

„Super Express” również wielokrotnie pokazywał drastyczne zdjęcia na pierwszej stronie. - Dlatego że życie jest drastyczne, a my pokazujemy życie, ponieważ tabloid życia dotyka, wącha, ogląda i słucha. To ja pisałem przy okazji opublikowania przestrzelonego policzka pewnego żałosnego prokuratora, że „albo będziemy pokazywać życie, albo firanki”. My pokazujemy życie - tłumaczy Sławomir Jastrzębowski, przypominając publikację fotografii płk. Mikołaja Przybyła zaraz po nieudanej próbie samobójczej na konferencji prasowej w styczniu 2012 roku („SE” został za to skrytykowany przez Radę Etyki Mediów). - Co nie oznacza jednak, że mamy publikować każde zdjęcie. Zdjęcia publikuje się, żeby pokazać swoim przyjaciołom czytelnikom coś ważnego, żeby czymś istotnym się podzielić, żeby razem coś przeżyć i czegoś niepowtarzalnego doświadczyć. Także rzeczy strasznych i szokujących. Odpowiedzialność za wydrukowanie fotografii jest olbrzymia i w błędzie jest ten, kto myśli, że są to łatwe decyzje - zaznacza naczelny „Super Expressu”.

Sławomir Jastrzębowski nie zgadza się z wysuwaną nieraz tezą, że tabloidy zamieszczają na pierwszych stronach drastyczne fotografie w celach koniunkturalnych, żeby podwyższyć swoją sprzedaż. - Prosta informacja dla wszystkich mądrusi: to mit, drastyczne zdjęcia są często impulsem antyzakupowym - stwierdza Jastrzębowski.

Dołącz do dyskusji: Sławomir Jastrzębowski: drastyczne zdjęcia na okładkach tabloidów są często impulsem antyzakupowym

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Seth
Problem ze Sławkiem jest taki, że doskonale rozumie o co chodzi, bo jest wystarczająco inteligentny,ale cynicznie (to moje wrażenie), udaje że nie rozumie. Zdjęcie martwego syryjskiego chłopca obrazowało pewien bardzo szeroki problem społeczny, tak jak słynne worldpressowe zdjęcie sępa czyhającego nad umierającym dzieckiem. To zdjęcie które mówi: "Oto kryzys ludzkości". Zdjęcia Faktu, wykonane z bunkra, na zasadzie paparazzi, były tylko i wyłącznie skokiem na kasę, czystą komercją, bezwzględnością. Ta obrona bruku działa niestety na jego niekorzyść. Bo my wiemy, że on wie i udaje.
0 0
odpowiedź
User
Rup ecb7pc890u
Redaktor naczelny "Faktu" powinien zareagować, ponieważ pan Jastrzębowski stosuje doskonałe erystyczne zabiegi, by zwiększyć sprzedaż. Panie Redaktorze Naczelny "Faktu", specjalnie dla pana napisałem ripostę na wypowiedź pana Jastrzębowskiego.

Jeśli interesuje pana dalszy ciąg, bardzo proszę napisać do mnie na adres ecb7pc890u@gmail.com . To jednorazowe konto. Odpowiedź przyjdzie wyłącznie do pana i do nikogo więcej, nie warto próbować. Może pan tę treść wykorzystać w całości.
0 0
odpowiedź
User
Kowalski
Seth, moim zdaniem, mylisz się. Akurat Jastrzębowski - z którym się praktycznie nigdy nie zgadzam - tu ma rację. Nie widzę różnicy między zdjęciem dziewczynki w "Fakcie" a tym chłopcem na plaży. Oba są przerażające i gdybym był naczelnym gazety, nigdy bym ich w takiej formie nie pokazał. Więc Axel Springer okazał się schizofrenikiem upodlając naczelnego "Faktu" każąc mu się kajać, a broni "Bilda". Oczywiście podejrzewam tu lewacką ideę wspierania imigrantów, dla których zdjęcie chłopca na plaży okazało się - niestety - zbawienne, bo poruszyło miliony. Dziewczynka w "Fakcie" była po prostu zwykłym dzieckiem, w dodatku z Polski, więc zostało tylko obruszenie milionów, a nie poruszenie
0 0
odpowiedź