SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Grzegorz Hajdarowicz

Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Przekroju" i "Sukcesu" zapowiadarewolucyjne zmiany w witrynach internetowych tych tytułów.

Robert Stępowski: Czemu zdecydował się Pan na"Przekrój"? 10 lat temu był to łakomy kąsek bo i pozycja tygodnikabyła zupełnie inna, a także sam rynek wyglądał inaczej, adziś...?
Grzegorz Hajdarowicz, właściciel Wydawnictwa "Przekrój": Dziśpomimo upływu 10 lat nadal na rynku potrzebny jest taki tygodnik ojakim myślałem wtedy. Tygodnik opinii dla inteligencji. W tymczasie świat ewoluował, ale myśląca klasa średnia jest w Polscecoraz większa, więc możliwości realizacji moich pomysłów też sięzwiększyły.

Czy istnieje szansa, aby w dobie, gdy sprzedaż prasyspada, w tym tygodników opinii, "Przekrój" miał szanse podwoićswoją sprzedaż?
Mam nawet taką pewność, że stanie się to w ciągu najbliższychtrzech lat. To jest program minimum. Tak jak już wspomniałem wPolsce jest coraz większa klasa średnia. Inteligencja, któraoczekuje od mediów czegoś więcej. To najwyższy czas na gazety,które szanują i słuchają swojego czytelnika. Oferta rynkowa wPolsce jest dość uboga i przeważają tabloidy. My chcemy trafić dobardziej wymagającego czytelnika, który oczywiście kupuje też innegazety. Naszym atutem są tytuły prasowe mocno osadzone wspołeczeństwie. Nie tworzymy czegoś od podstaw, ale bazujemy nabardzo mocnych markach na rynku prasowym. To czytelnik, którykupuje gazety ale jako kolejny tytuł wybierze "Przekrój" i"Sukces".

Wszyscy zgodnie potwierdzają, że łatwiej pracować wgrupie, gdy posiada się przynajmniej kilka tytułów, niż tylko dwatak jak Pan. Wszyscy się mylą, a Panu sięuda?
Właśnie taką opinię, że na rynku liczą się tylkowielkie koncerny zamierzam zweryfikować.
Wydawnictwo Przekrój ma dwa bardzo rozpoznawalne tytuły i po pewnejmodyfikacji powinny one przyciągnąć nowych czytelników. Niejesteśmy koncernem więc naszym wyznacznikiem nie będzie osiągnięciesprzedaży rzędu miliona egzemplarzy kosztem jakości gazety. Jeślitak spojrzymy na biznes wydawniczy to zarówno "Przekrój" jak"Sukces" można postrzegać jako przyszłościowe media.

Może za jakiś czas dowiemy się o kupnie kolejnegotytułu? Może "Wprost" to również silny brand, tak jak "Przekrój" i"Sukces", a może nawet najsilniejszy z nich.
Niezaprzeczam. Może kiedyś się dowiemy. W biznesie przez latanauczyłem się, że najbardziej prawdziwa jest maksyma - nigdy niemów nigdy. Dziś 6 października takich planów nie mam. Ewentualnenowe tytuły musiałyby pasować do układanki, którą tworzymy poprzez"Przekrój" i "Sukces". Jeśli pyta pan o "Wprost" to dziś mogępowiedzieć, że "Wprost" do tej układanki na razie nie pasuje.

Nie obawia się Pan, że "Przekrój" trzeba doinwestować wznaczny sposób, choćby poprzez działania promocyjne? Może za rokpodczas analizy kosztów i przychodów stwierdzi Pan, że to nie jestdobry biznes. I co wtedy?
Jeśli tak się stanie tooczywiście pomyślę co zrobić dalej. To, że trzeba zainwestować wpromocję jest dla mnie oczywiste, ale równie oczywiste jest to, żetrzeba to zrobić wtedy kiedy tygodnik osiągnie już pewien docelowykształt. Nigdy nie prowadzi się przecież kampanii reklamowejproduktu, który zostaje poddany modyfikacji.

Ma Pan już jakąś konkretną wizję tego tytułu? Możnabędzie porównywać go do jakiegoś tytułu już na świecie ukazującegosię?
Mam nawet wizję całego wydawnictwa. Jeśli miałbym porównywać tetytuły do rynku światowego to powiedziałbym tak: "Przekrój" totygodnik podobny do The New Yorker a "Sukces" powinien zbliżyć siędo Vanity Fair. Oczywiście nie będą takie same, ale w pewnym sensiepodobne. Jeśli spojrzy pan na te tytuły to widać, że mają oneogromną rzeszę czytelników zachowując bardzo wysoki poziomdziennikarstwa.

Czy do takich zmian, nie trzeba także przygotować i wyedukowaćczytelnika? Nie wszystko to co dobrze radzi sobie na świecieprzyjmuje się w naszym kraju.
To będzie otwarte pismo, które będzie szanowało i pytałoczytelnika. Nie będzie epatować sensacja, aktualnościami ipolityką. Zamiast plotki będzie rzetelna informacja. Poza tymproszę zauważyć, że od wielu lat moja aktywność biznesowa jestskierowana w różnych kierunkach. Najczęściej są to projekty z branżw których nie jestem ekspertem. Raczej oceniam i analizujęmożliwości rozwoju. W tym kontekście w dziennikarstwieparadoksalnie mam największe doświadczenie. W końcu kiedyś byłemdziennikarzem. Ale oczywiście analizy produktu na rynku mediów będąpodobne jak w innych segmentach mojej działalności.

Po tych niewielkich zmianach w numerze, który aktualnieznajduje się w kioskach, można odnieść wrażenie, że dotychczasowyzespół redakcyjny będzie wykonywał codzienną, redakcyjną pracę, aznane nazwiska mają "robić sprzedaż" tak jest wistocie?
Zespół tygodnika "Przekrój" nie dzieli sięna gwiazdy i resztę. Pomysł na redakcję jest prosty. Mają to byćludzie, którzy mają coś do powiedzenia. W tym numerze pojawiały sięnazwiska osób, które mają krakowskie korzenie, ale to nie znaczy,że do "Przekroju" nie będą pisały osoby z innych miast Polski. Tonie miasto jest wyznacznikiem, ale to co dziennikarz ma dopowiedzenia czytelnikom.

Co z aktywnością w internecie? Witryny tytułów, którePan posiada także się zmienią? W jaki sposób ikiedy?
Internet będzie bardzo istotną częścią składową wydawnictwa. Mampomysł na duże zmiany w internecie. Postaramy się zrobić je jaknajszybciej. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów, ale mogęzapewnić, że nie będą to zmiany kosmetyczne lecz raczejrewolucyjne.

Dołącz do dyskusji: Grzegorz Hajdarowicz

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl