SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Bojkot detalistów zostających w Rosji wylał się z internetu. Protesty pod sklepami Decathlon, Auchan i Leroy Merlin - klienci rezygnują z zakupów

Konsumenci do tej pory krytykujący Decathlon, Auchan, Leroy Merlin w internecie za pozostawanie w Rosji, przenieśli się pod sklepy detalistów. Eksperci chwalą organizatorów za zaangażowanie i dalszą chęć wywierania presji na przedsiębiorców. Jednak ich zdaniem, nie ma co liczyć, że to zmieni postawę rodziny Mulliez, do której należy zostający w Rosji biznes. - Dużo zależy od prezydenta Macron'a i rządu Francji, który również powinien wywierać presję na francuskie firmy - uważa Szymon Gutkowski, szef DDB Warszawa.

Mateusz Zmyślony protestuje pod sklepem Decathln na Zakopiance, fot. Facebook/Mateusz Zmyślony Mateusz Zmyślony protestuje pod sklepem Decathln na Zakopiance, fot. Facebook/Mateusz Zmyślony

Decathlon, Auchan, Leroy Merlin - te marki prowadzące dalej biznes w Rosji atakującej niepodległą Ukrainę - łączą więzy familijnej własności. Wymienieni detaliści należą do bogatej i wpływowej francuskiej rodziny Mulliez, jednej z najbogatszych w Europie.

Biznes zaczynali prowadzić u zarania XX wieku, dziś rodzinne Stowarzyszenie Familiale Mulliez (AFM) ma w swoich rękach Decathlon, Auchan, Leroy Merlin, odzieżowe marki Orsay, Pimkie i wiele innych. Spółki formalnie kontrolowane są przez Grupę Adeo. Firma zatrudnia 700 000 pracowników w 30 krajach, rodzinny majątek "Forbes" szacuje na 45,9 mld dolarów.

Ukraiński minister wzywa do bojkotu francuskich firm

W internecie nie brakuje głosów wzywających do bojkotu wszystkich firm pozostających w Rosji. Zdaje się jednak, że przynajmniej francuskie sieci nie zamierzają na razie wycofywać się z Federacji Rosyjskiej. Leroy Merlin pod nieobecność konkurencji właśnie opracowuje plan ekspansji na rynku rosyjskim. Chce skorzystać na wycofaniu się z niego konkurencyjnych firm, o czym informuje dostawców.

Wezwania do bojkotu pochodzą nie tylko od zwykłych konsumentów. W sobotę ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba wezwał wszystkich konsumentów do bojkotu sieci Auchan, Alcampo (nazwa Auchan w Hiszpanii - przyp.), Leroy Merlin i Decathlon. Oskarżył francuskie firmy o „podejmowanie świadomego wyboru dalszego sponsorowania rosyjskich okrucieństw na Ukrainie”.


Mateusz Zmyślony pod Decathlonem z kartką "wchodząc tu popierasz wojnę"

W tym tygodniu własną akcję protestacyjną pod Decathlonem przy słynnej Zakopiance zaczął Mateusz Zmyślony, przez 30 lat dyrektor kreatywny agencji Eskadra. Przez dwa dni stał pod sklepem z antywojennym przekazem, uświadamiając klientów, że robią zakupy w sieci dalej robiącej biznes w Rosji.

 - To była szybka decyzja. Monitorowałem profile społecznościowe Decathlonu, Leroy Merlin i Auchan. Przeczytałem artykuł w "Gazecie Wyborczej", w którym opisano jak bardzo różni się deklaratywność bojkotu od faktycznych działań. Oburzyłem się na tę rozbieżność - w sieci wyglądało, ze panuje pełen bojkot, naprawdę nie widać go było wcale. Stwierdziłem - biorę sprawy w swoje ręce. Pojechałem pod Decathlon na Zakopiance z kartką "wchodząc tu popierasz wojnę". Miałem trochę obaw, bo ludzie bywają agresywni. Trzeba umieć mierzyć się z różnymi reakcjami ludzi - opowiada portalowi Wirtualnemedia.pl Mateusz Zmyślony.

Pytany o reakcje napotykanych ludzi, nasz rozmówca jednoznacznie stwierdza - większość osób wyraziła poparcie, dawała kciuki w górę. Jednak nie wszyscy.

- Koło nas (dołączył do mnie później młody Ukrainiec) przeszło koło dwóch tysięcy osób. Dziewięć na dziesięć osób wyraziło poparcie. Pierwszego dnia (środa) zdarzyły się dwie agresywne osoby, z czego jedna to polski żołnierz. Drugiego dnia była jedna próba ataku, ale gdy napastnik zobaczył, że mamy gaz pieprzowy, uciekł. Niewielka grupa osób była niezadowolona z psucia im komfortu zakupów. Generalnie jednak, reakcje były świetne - opowiada Mateusz Zmyślony.

Efekt akcji? Nawet pracownicy sklepu nie byli przeciwni, wielu potencjalnych klientów zawróciło do konkurencji, wiele osób wychodziło ze sklepu z pustymi rękami.

- Ci, którzy opuścili sklep z zakupami, mieli spuszczony wzrok w ziemię. Chyba się trochę wstydzili - mówi nam Mateusz Zmyślony. - Bardzo wiele osób zrezygnowało z wejścia do sklepu - to od mnie dowiedzieli się, że Decathlon dalej działa w Rosji mimo wojny. Dziękowali, że ich uświadomiłem - dodaje.

Mateusz Zmyślony w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że jego pomysł adaptują w kolejnych polskich miastach inni ludzie, zezłoszczeni na postawę francuskich detalistów wobec wojny Rosji z Ukrainą.

- Nikogo wprost nie odwodziliśmy od zakupów, nie blokowaliśmy wejścia do sklepu. Rozumiem, że mimo wszystko Decathlon ma asortyment trudno dostępny w innych miejscach. To co się udało, to chyba zainspirowanie innych osób do podobnych akcji. Wiem, że bojkot przed sklepami Decathlon, ale i Auchan, Leroy Merlin, prowadzą ludzie w Gliwicach, Krakowie, Łodzi. Potwierdziłem co najmniej sześć sklepów. Wydaje mi się, że kamyczek, który poruszył lawinę, spełnił swoje zadanie. Ludzie w Polsce są zdeterminowani, miażdżąca większość rozumie ten bojkot i chce brać w nim udział. Nie chcą pasywnie przyglądać się paskudnym działaniom francuskiego biznesu - komentuje w rozmowie z naszym portalem Mateusz Zmyślony.

To nie jedyna taka akcja. Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", w łódzkiej Manufakturze grupa osób stanęła przed wejściem do sklepów, trzymając w rękach zdjęcia dokumentujące wojenny dramat Ukrainy. Łodzianie stanęli najpierw pod sklepem Auchan, potem przeszli pod Leroy Merlin i Decathlon. Reakcje przechodzących klientów były generalnie pozytywne. Bojkot pod sklepami zobaczyli też przybyli do Polski Ukraińcy. Dziękowali za pokazywanie prawdy o wojnie w ich kraju.

Polskie społeczeństwo obywatelskie pokazuje moc

- Spodziewałem się takich akcji - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Gutkowski, managing director agencji DDB Warszawa. - Pokazują one głębokie i niesłabnące zaangażowanie Polek i Polaków na rzecz wolnej Ukrainy. Społeczeństwo obywatelskie wykazuje, w ostatnich tygodniach, wielką ofiarność i empatię. Tego samego oczekuje od swoich marek. To zrozumiałe. To jakby zbiorowy głos, który mówi „Ukraińcy walczą też za nas. Skoro my konsumenci jesteśmy gotowi do poświęceń, żeby im pomagać, to Wy biznesie, powinniście być w tym z nami". Myślę, że można się spodziewać, że takie akcje będą się nasilać - prognozuje Szymon Gutkowski.

W ocenie dr inż. Jacka Kotarbińskiego, eksperta komunikacji marketingowej, dalsze powodzenie tego typu bojkotów konsumentów "w realu" uzależnione będzie od nagłośnienia w społeczeństwie i "wyboru różnorodnych form protestu".

- Akcje protestacyjne związane z wyrażaniem emocji wobec marek były, są i będą. Takie działanie można dziś nazwać "crowd non violence", a samych metod tzw. "walki bez przemocy" jest ponad 200. O ile do tej pory reakcje klientów na działania marek były związane z nieetycznym traktowaniem pracowników, manipulacjami rynkowymi czy ochroną środowiska, dziś to zupełnie inna sytuacja. Klienci oczekują, że marka jednoznacznie opowie się przeciwko wojnie na Ukrainie, a potwierdzeniem tej deklaracji będzie zaniechanie działalności na tym rynku. Stąd ponawiają się różnego rodzaju formy protestu, zarówno online jak i. offline. Ich wielkość czy ilość osób nie ma większego znaczenia, ponieważ dziś liczy się przede wszystkim oddźwięk w internecie, klasycznych mediach czy mediach społecznościowych. Jeżeli organizatorzy tych akcji będą w stanie przekonać innych do swoich racji, takich protestów może być więcej - analizuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jacek Kotarbiński.  

Francuzi wycofają się z Rosji pod wpływem bojkotów?

Widać już, co pokazała np. ostatnia analiza PKO BP, że bojkoty konsumencie sieci zostających w Rosji przyczyniają się do spadku obrotów tychże. Czy pójdą za tym decyzje francuskiej rodziny Mulliez?

Szymon Gutkowski uważa, że jeśli już detaliści znad Sekwany zamkną swoje sklepy w Rosji, to będzie to tylko decyzja podjęta pod wpływem polityków.

- Na razie niestety nie widzę sygnałów zmiany stanowiska przez rodzinę Mulliez, właścicieli marek Leroy Merlin, Auchan i Decathlon. Spodziewam się, że wymienione firmy mają w Rosji zainwestowane setki milionów, jeśli nie miliardy dolarów. Handel wielkoformatowy jest bardzo kapitałochłonny i nisko marżowy. Dlatego dużo zależy od Prezydenta Macron'a i Rządu Francji, który również powinien wywierać presję na francuskie firmy. Jakąś jaskółką zmiany podejścia Francji jest niedawna decyzja Renault o wstrzymaniu produkcji w rosyjskich fabrykach - wskazuje Szymon Gutkowski.

Jacek Kotarbiński częściowo podziela tę opinię - jego zdaniem, konsumenci, nawet masowo protestujący, nie mają wpływu na decyzje zarządów czy wytyczne rad nadzorczych wielkich firm.

- Marki analizują, w jakim stopniu protesty wpływają na ich wyniki sprzedaży oraz wizerunek. Jeżeli w tym zakresie nie będzie widocznych zmian, to decyzja o opuszczeniu rynku rosyjskiego będzie miała charakter jedynie etyczny, a nie biznesowy. W przypadku dużych organizacji, korporacji globalnych, opuszczenie rynku rosyjskiego jest skomplikowaną operacją. To kwestia lokalnych pracowników, świadomość utraty inwestycji, szereg uwarunkowań legislacyjnych. Niemniej sytuacja wojny jest czymś szczególnym. Marki nie powinny być kojarzone ze wspieraniem agresora poprzez własne aktywności biznesowe. Natomiast to jest decyzja, którą mogą podejmować inwestorzy - uważa dr inż. Jacek Kotarbiński, komentujący dla Wirtualnemedia.pl.

Efekt bojkotów "długotrwały oraz transgraniczny", skorzystają lokalni producenci

Eliza Misiecka, kierująca agencją Genesis PR, uważa, że wojna w Ukrainie odciśnie silne piętno decyzje zakupowe konsumentów w długiej perspektywie czasowej.

- Sądzę, że będzie to efekt długotrwały oraz transgraniczny. Jestem przekonana, że większość społeczeństwa ma doskonałą wiedzę, które marki robią biznes w Rosji i silnie na to reaguje. Duże marki mogą stracić istotną część sprzedaży nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Myślę, ze będzie to widoczne w większości asortymentu, który można zastąpić – niezależnie, czy to majonez czy jogurt - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Misiecka.

Zdaniem ekspertki, wyraźna niechęć i odwrót od zachodnich sieci handlowych i marek prowadzących biznes w kraju Putina to szansa dla polskich graczy.

- Z pewnością w długim terminie przełoży się to na półki sklepowe, ale w także na same sieci – zwłaszcza te, które nie zareagowały w żaden sposób i nie pokazały odpowiedzialności w postaci wyjścia z rynku rosyjskiego. Beneficjentami tej sytuacji mogą być polscy czy lokalni producenci, którzy do tej pory nie mogli konkurować cenowo lub marketingowo z dużymi koncernami. Uważam, że niezależnie od zrywu Polaków, społeczeństwo pozostanie konsekwentne w poczuciu solidarności z Ukrainą i nie ulegnie pokusie niższej ceny czy szerokiego wyboru, a tym samym będzie rezygnować z zakupu niektórych marek - podsumowuje Eliza Misiecka.

Które firmy nie wycofały się całkowicie z Rosji (lista)

W Leroy Merlin pracuje 45 tys. Rosjan. W zeszłym roku przychody firmy na tamtejszym rynku wyniosły 750 mln euro. Auchan ma w Rosji 230 sklepów, tylko w zeszłym roku zarobił tam 3,2 mld euro.

Według "listy wstydu", którą opracował profesor Uniwersytetu Yale Jeffrey Sonnenfeld, na rosyjskim rynku operują oprócz sieci rodziny Mulliez: Acer, AstraZeneca, Asus, Ball Corporation Calfrac Well Servicesm, Cersanitm, Cloudflare, Credit Suisse, Emirates Airlines, FM Global, Fortive, Geberit, Glencore, Greif, Gruma, Huawei, ID Logistics, International Paper, IPG Photonics, Knauf, Koch Industries, Lenovo, Manitowoc, Metro,MOLGroup, MSI, Naspers, Polpharma, Raiffeisen Bank International, SC Johnsonl, Societe Generale, Xiaomi, Teradata, Young Living.

Działalność "inną niż istotna" bądź nowe inwestycje zawiesiły na rosyjskim rynku między innymi: Accor, Barilla, Bayer, Cargill, Coty, Colgate-Palmolive, Danone, GlaxoSmithKline, Henkel, Hilton, Japan Tobacco, Johnson & Johnson, Kraft Heinz - JBS, Marriott, Mars, Mondelez - Nabisco, Nestle, Pfizer, Philip Morris (firma ogłosiła zamiar wyjścia z rynku rosyjskiego), Pirelli, Procter & Gamble, Reckitt Benckiser Group, Siemens, Sanofi, Subway, Unilever.

Dołącz do dyskusji: Bojkot detalistów zostających w Rosji wylał się z internetu. Protesty pod sklepami Decathlon, Auchan i Leroy Merlin - klienci rezygnują z zakupów

46 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
protestuję
Macron - apostrof - a? Serio?
0 0
odpowiedź
User
Sceptyk
Ukraińcy jakoś nie mają problemu i kupują w polskim Auchanie. Ten "bojkot" w praktyce nie istnieje, świadczy o tym desperacja Wirtualnych Mediów.
0 0
odpowiedź
User
Włodek ze Śremu
Poniedziałek 7 rano, portalowy cen_zor już rozgrzany, krytyka czegokolwiek niedopuszczalna.
0 0
odpowiedź